W mediach huczą że mamy dziś najbardziej depresyjny dzień w roku. Podobno to wina niedoboru światła, minionych świąt po których zostały tylko niespłacone pożyczki oraz świadomości, że nasze noworoczne postanowienie to w wielu wypadkach to mrzonka... Rzeczywiście brzmi to poważnie, ale tak sobie myślę, że nie watro brać sobie tego do serca bo człowiek by zwariował... A na pewno nie ma się co dodatkowo dołować jak mamy ku temu rzeczywiste powody. A ja je z całą pewnością mam, dlatego olewam tej wątpliwej urody "święto".
Na początku roku dowiedziałam się, że nasza Mała może być chora i musimy ją bacznie obserwować. Dwa dni później odeszła moja ukochana Babcia, a prosto z jej pogrzebu musiałam jechać do szpitala na obserwację ciąży...To chyba była jedna z gorszych nocy w moim życiu, gdy zamiast wypłakiwać się w poduszkę przy moim I. próbowałam okiełznać emocje w obcym pokoju wśród obcych kobiet... Strach, smutek, żal, natłok myśli- są okropnie ciężkie do oswojenia w domowych warunkach o szpitalnych niewspominająca.
Na szczęście, coś we mnie zawsze każe widzieć te dobre strony nawet tych najcięższych sytuacji. I tak sobie myślę, że nie jedna przyszła mama chciała by być tak przebadana wraz z maluszkiem i zobaczyć jeszcze przed porodem jak rzeczywiście funkcjonuje szpital, w którym chcą rodzić. Dodatkowo nastraszona ewentualnością przymusowego rozwiązania przed terminem rzeczywiście od A do Z spakowałam porodową torbę i przyspieszyłam z lekturą pozycji związanych z samym porodem.
Co do śmierci Babci, może to naiwne, ale kurczowo trzymam się słów I., że teraz Babcia będzie miała jeszcze lepszą możliwość opiekowania się mną i Małą. No i to chyba prawda bo w szpitalu okazało się, że nie jest tak źle jak się obawialiśmy, a w zasadzie to jest dobrze i jedyne co musimy to częściej się kontrolować.
Na początku roku dowiedziałam się, że nasza Mała może być chora i musimy ją bacznie obserwować. Dwa dni później odeszła moja ukochana Babcia, a prosto z jej pogrzebu musiałam jechać do szpitala na obserwację ciąży...To chyba była jedna z gorszych nocy w moim życiu, gdy zamiast wypłakiwać się w poduszkę przy moim I. próbowałam okiełznać emocje w obcym pokoju wśród obcych kobiet... Strach, smutek, żal, natłok myśli- są okropnie ciężkie do oswojenia w domowych warunkach o szpitalnych niewspominająca.
Na szczęście, coś we mnie zawsze każe widzieć te dobre strony nawet tych najcięższych sytuacji. I tak sobie myślę, że nie jedna przyszła mama chciała by być tak przebadana wraz z maluszkiem i zobaczyć jeszcze przed porodem jak rzeczywiście funkcjonuje szpital, w którym chcą rodzić. Dodatkowo nastraszona ewentualnością przymusowego rozwiązania przed terminem rzeczywiście od A do Z spakowałam porodową torbę i przyspieszyłam z lekturą pozycji związanych z samym porodem.
Co do śmierci Babci, może to naiwne, ale kurczowo trzymam się słów I., że teraz Babcia będzie miała jeszcze lepszą możliwość opiekowania się mną i Małą. No i to chyba prawda bo w szpitalu okazało się, że nie jest tak źle jak się obawialiśmy, a w zasadzie to jest dobrze i jedyne co musimy to częściej się kontrolować.
Wracając do tematu zamiast się dołować olejcie Blue Monday i doceńcie to co macie!
W końcu mamy poniedziałek, nowy tydzień, nowe szanse. Uwierzcie nie, każdy ma to szczęście.
Mamy zdrowe oczy skoro dostrzegamy brak słońca, zróbmy z nich pożytek wyjdźmy na spacer i zachwyćmy się urokami zimy. O tak, zima jest piękna, wystarczy przestać się skupiać na jej niedoskonałościach by to dostrzec.
Nie rozpaczajmy nad tym czego jeszcze nie udało się nam osiągnąć, doceńmy cudze szczęście i pochwalmy kogoś bliskiego za choćby najmniejszy jego sukces. Szczery uśmiech bliskiej osoby będzie najlepszym dowodem na to, że warto dostrzegać dobro w tym co nas otacza.
Mamy zdrowe oczy skoro dostrzegamy brak słońca, zróbmy z nich pożytek wyjdźmy na spacer i zachwyćmy się urokami zimy. O tak, zima jest piękna, wystarczy przestać się skupiać na jej niedoskonałościach by to dostrzec.
Nie rozpaczajmy nad tym czego jeszcze nie udało się nam osiągnąć, doceńmy cudze szczęście i pochwalmy kogoś bliskiego za choćby najmniejszy jego sukces. Szczery uśmiech bliskiej osoby będzie najlepszym dowodem na to, że warto dostrzegać dobro w tym co nas otacza.
MILI MOI! Nie ma co się dawać chandrze nie ważne, styczniowej, poniedziałkowej czy zimowej... lepiej tę energię poświęcić na docenianie tego co mamy. Czasem lepiej się uśmiechać na przekór wszystkiemu!
Niedawno odeszła moja babcia..ciężko było i jest nadal nie ukrywam ale życie trwa nadal i musimy mimo wszystko cieszyć się tym co mamy. Nie wszystko układa się po naszej myśli, nie zawsze będzie droga uslana różami ale probujmy iść do przodu bo jak się okazuje czasem warto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie i trzymam mocno kciuki by wszystko było dobrze:)
martaimama.blogspot.com
Zawsze warto iść do przodu... choćby najwolniej, ale do przodu. Najgorsze co można to usiąść i popaść w rozpacz...
UsuńJa nawet nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak Blue Monday. Może to i lepiej. W każdym razie żadna depresja mnie tego dnia nie dotknęła. Masz racę powinniśmy doceniać piękno wokół nas zamiast widzieć same wady. :)
OdpowiedzUsuń"Mniej wiesz, dłużej żyjesz" jak to powiada mój I. i coś w tym jest :)
Usuń